Jest taka drużyna, która nazywa się PALANGA. Zapamiętajcie te nazwę, bo dwukrotnie w tym roku z ich udziałem odbył się mecz, który jest podejrzany o ustawienie. Pewnie później (b)alangują za zarobione pieniądze z bukmachera. (...) Taka nieśmieszna gra słów.
18 stycznia w meczu domowym przeciwko Perlas oraz 24 lutego w rywalizacji wyjazdowej, gdzie oponentem było Sakiai Vytis występowały gwałtowne zbicia kursów u bukmachera Pinnacle, który jest tutaj kluczowy w całej tej zabawie, w wyszukiwanie spadków kursów. Jest to firma, która jest rekinem rynku bukmacherskiego - tam przeważnie rozpoczynają się pierwsze ruchy kursów, które oddziałują później na pozostałe strony tego światka.
Tak to odbywało się przed tą lutową rywalizacją.W mniej więcej 25 minut przed startem meczu rozpoczęły się gwałtowne bicia kursów w stronę gości. Ze zdecydowanego underdoga (kurs 2.70) przez te minuty stali się faworytem tego spotkania (kurs 1.50).
I o to właśnie chodzi. Żeby te spadki były nagłe, kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego, a ponadto ma być to kilka bić pod rząd.
Podobnie sprawa miała się na początku roku, gdzie pierwszy raz miałem styczność z tym klubem.
Palanga miała wygrać przynajmniej 7 punktami - zwyciężyła 81:65.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz